czwartek, 29 sierpnia 2013

Koniec miesiąca

No i mamy znowu koniec miesiąca..a u mnie oznacza to kolejne wypowiedzenia w firmie. Dostaję już szału od tej huśtawki nastrojów i wyliczanki "zwolnią mnie .. nie zwolnią". Najgorsze, że to jeszcze może potrwać i nie wiem kiedy będę mogła spokojnie odetchnąć.


źródło:http://intheforex.com/uploads/default/files/unemployment1.jpg


Staram się  o tym nie myśleć. Nie jestem w stanie zmienić rzeczywistości. Będą chcieli, to zwolnią mnie tak czy inaczej, ale nie umiem wyłączyć mózgu:) Lipiec jeszcze jakoś przetrzymałam, były jakieś fizyczne oznaki stresu, ale nie miałam "doła". Teraz jednak czuję, że wpadam w "dół" ze zdwojoną siłą.

źródło:http://www.mamazone.pl/media/43945/smutek.jpg

Najgorsze jest to, że cierpią na tym najbliżsi. Z jednej strony, nie są w stanie zrozumieć tego co się dzieje w mojej głowie - dla wielu, póki mnie naprawdę nie zwolnią, nie ma problemu. Z drugiej strony jestem drażliwa i wiem, że czasami potrafię się wyżyć na innych.

Staram się myśleć pozytywnie, czekać na urlop i mówić sobie, że nie jest tak źle. Ale i tak zdarza mi się ryczeć w poduszkę:( i nie mam pomysłu jak to zmienić.

Szukam, przeglądam, przeszukuję oferty pracy, ale nie ma nic. W lipcu jeszcze było jako tako, ale sierpień to jest masakra. Nie ma żadnych normalnych ofert pracy, albo ja mam nie wiadomo jakie wymagania i za niskie kwalifikacje:(



środa, 28 sierpnia 2013

Wspomnienia z dzieciństwa

Nie mam dzieci. Ostatnio jednak rozmawiałam z koleżanką, która ma 2 chłopców. Zdziwiła mnie bardzo informacja, że dzisiaj dzieci nie bawią się swobodnie na podwórku, tak jak to było za moich czasów.
Za moich czasów..to brzmi jak bym była jakąś staruszką:) A przecież nie mam jeszcze 30:)

A więc wzięło mi się na wspominki. Za moich czasów wiązało się gumę do trzepaka i skakało w tzw. paluszki:)
źródło:https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLhb0JBOhWfmhQT6c7EegkRgzBd2amqRhyphenhyphenHVAcnm-9Dy4Mb75z_4vfUdiHIzpJa_NoZyhaRiOJWs50AfKhb56BCegB3zTPClK0iIrOf7iN_GHAnm769RMe_SuBBiEIkH8MPDCJ0z8iqU8/s400/guma.jpg

Albo robiło się sekrety:) Dzisiaj dzieciaki pewnie nie mają pojęcia co to jest:) Dla potomnych wyjaśniam: zbierało się kwiatki, kopało się płytką dziurkę, układało się kompozycję kwiatową, na to zbite szkiełka, a potem to wszystko przykrywało się piaskiem:)

źródło:https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibcGf3DrIIS3Hcw7TVeGYWepQ-k6ATUK_cQsdYttiMiTIzN4taGnd7dH4RmbLBYYjszTP1dgeqpERSGRk_dA_QbFBHMeG53whg5kEbWUHdhb6PKCjZ4vc5hOGUGhaFOE57nAPD_N7wmWU/s320/0001.jpg

Nie wspomnę już o zabawach na trzepaku. Dzisiaj na osiedlach spotkać można jeszcze jakiś zapomniany trzepak, ale raczej nikt już na nim nie robi fikołków i zwisów :(

źródło:http://inspirowaninatura.pl/wp-content/uploads/2013/06/przestrze%C5%84-miejska-%C5%9Bl%C4%85sk.jpg

Kiedyś ten, kto zrobił fikołka na górnej poręczy to był gość:)

Grało się też w krawężniki:) Stawało się po przeciwnych stronach uliczki osiedlowej i piłką do siatki celowało się w przeciwny krawężnik. Jeżeli piłka się od niego odbiła i wróciła do nas to był punkt:)

Eh.. fajne to były i beztroskie czasy. Nie było tyle zagrożeń i rodzice spokojnie pozwalali nam całe dnie spędzać na podwórku:)

źródło:http://4.s.dziennik.pl/pliki/4585000/4585069-podworko-prl-dzieci-zabawa-630-643.jpg

Pamiętam te wszystkie domki z koców rozciągniętych pomiędzy drzewkami owocowymi, w osiedlowym "sadku", domki dla barbie na rzadko uczęszczanych schodach, czy też spotkania na klatkach schodowych...





poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Magda M

W poszukiwaniu poprawiacza nastroju powróciłam do serialu, który kiedyś bardzo lubiłam...Wiem, że niezbyt oryginalny to wybór, ale Magda M. okazała się strzałem w dziesiątkę. Szczególnie, że teraz mogę sobie robić całe seanse i oglądać tyle odcinków pod rząd, na ile tylko mam ochotę.

Ehh.. czas mija. Magda na początku nie była pancią jak teraz w tych wszystkich serialach. Nie wiem jak było później, bo nie wiele pamiętam, ale jestem zaskoczona, że nie nosi wysokich szpilek i dopasowanych garsonek:)


źródło: http://mobini.pl/upload/files/129/523/273/774/895/984_Magda_M_a15.jpg



Strasznie mnie relaksuje super muza i piękne zdjęcia Warszawy w tle. I ten balkon..ach jaki ona ma piękny balkon. Też bym taki chciała...I kochany Maniek:)

żródło:http://twoje-seriale.pl/wp-content/uploads/2010/02/magdam.jpg

Lubię całą obsadę i klimat tego serialu, trochę naiwny ale fajny. Pozwala marzyć:) No i przypomina mi ile się zmieniło w moim życiu od czasu kiedy oglądałam ten serial po raz pierwszy:) Ale Małaszyński podoba mi się nadal niezmiennie. Czaruś...

źródło:https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6buvqetnDO0E0JjEjtgBXkaVoMP8mG5gR2yMWKpIqT2_wCm0fft3iDiA_qa6URwUvnK1x6tkEcal5cXCxK9Jz9ru0RUVOTXUYlSJZ_9zzyOTOuruNGqLycl99EsNPHrobtQuL7155d_Q/s1600/pawel_malaszynski.jpg
Zmykam bo się rozmarzyłam:)



piątek, 23 sierpnia 2013

Pozytywne myślenie

Jak już przebąkiwałam w poprzednich postach nie jestem ostatnio w najlepszej formie psychicznej.
Głownie martwię się o pracę, którą w każdej chwili mogę stracić, bo sytuacja u mnie w firmie nie jest najlepsza. Na portalach z ogłoszeniami z kolei hula pustka. W każdym bądź razie w moim zawodzie.

Staram się robić wszystko, żeby wybić z głowy czarne myśli, ale najchętniej usiadłabym w ciemnym koncie z napisem - nie podchodź, gryzę:)

źródło:http://dd3.photoblog.pl/np2/201303/D9/146108372/pozytywne-myslenie.jpg
W moich poszukiwaniach natchnienia i motywacji do zmiany nastawienia natknęłam się na wiele mądrych słów. Bardzo przypadło mi do gustu stwierdzenie, że nasze myśli są jak nasionka - z tych pozytywnych może wyrosnąć coś pięknego, a te złe ... najlepiej żeby w ogóle nie kiełkowały.

Znalazłam także bardzo mądry cytat:

“To umysł czyni szczęśliwych bądź zdesperowanych, bogatych lub biednych. ” – Edmund Spenser


źródło:https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmPcR-1UulVzwkZT_2BYR3Jcvbeqf15t3sfALpQ4a0sg-ZqMduVZNR09b07_p-I16IrCEmVKqtK_oJ1IRy6i1lfZ-31AA-nlp5aRn9PrWyrHE_A-rmEDan2ItzgCXgYX2yj8XjQFF8vD-G/s400/be+happy+and+smile.jpg


Nadal nie znalazłam jeszcze przełącznika w mojej głowie, który pozwoliłby mi całkowicie przełączyć się na pozytywne myślenie, ale teraz staram się prowadzić wewnętrzny dialog i kierować swoje myśli na właściwe tory.Poturbuję jeszcze tylko pomysłu na dzisiejszy wieczór:) By mieć na co czekać:)


poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Jest taki hotel...



Tak jak za oknem tak i w mojej głowie. Pada, jest szaro i nieprzyjemnie. Dlatego poszukuję wszystkiego co jest w stanie poprawić mi humor. Kupiłam sobie różowe spodnie, a co mi tam, w końcu starsze ode mnie noszą więc kto mi zabroni. Poszukałam też filmu który poprawi mi nastrój. I znalazłam:)

źródło:https://rippleeffects.files.wordpress.com/2012/05/the-best-exotic-marigold-hotel.jpg

Pewnie wiele osób popuka się w czoło, ale mi się podobał film The Best Exotic Marigold Hotel. Jest to opowieść o grupie emerytów, którzy wyruszają w podróż życia do Indii, do Hotelu Marigold. Hotel miał być ekskluzywny, jak się jednak okazuje na miejscu nie do końca tak jest.. Film przepięknie pokazuje jak różne mamy charaktery ( niektórzy potrafią się po prostu cieszyć tym co jest, inni zawsze znajdą dziurę w całym), ale przede wszystkim, że zawsze jest nadzieja, że trzeba walczyć o swoje marzenia. To, że mamy, albo będziemy mieli kiedyś 60, 70 czy 80 lat nie oznacza końca życia, tylko początek czegoś nowego. Jak się okazuje w każdym wieku można odkrywać nowe miejsca, poznać miłość swojego życia czy przeprowadzić się na koniec świata. Można być szczęśliwym.




źródło:http://motionpicture.blox.pl/resource/hotelmarigold2.jpg

Dla mnie ten film jest szalenie optymistyczny. Mamy wspaniałą obsadę, min. Judi Dench czy genialna Maggie Smith i piękne, kolorowe Indie. Oczywiście postać Pani Muriel (Maggie Smith) jest moją ulubioną:) Czemu, trzeba się przekonać samemu:)

Na deszczowy dzień idealny film, który wprawi nas w dobry nastrój, chociaż nie obiecuję, że łezka w oku się nie zakręci..

Jakoś tak

Jakoś tak jesiennie się za oknem robi, nie działa to najlepiej na mój nastrój:) Na szczęście wakacje jeszcze przede mną. Nie wiem tylko jeszcze jaki będzie cel wakacyjnej przygody:) A pomysły są skrajnie różne.
źródło:http://s3.egospodarka.pl/grafika2/wakacje/Gdzie-Polacy-pojada-na-wakacje-2013-119400-900x900.jpg

Trochę martwią mnie doniesienia z zagranicy i nie wiem czy chce mi się jechać wygrzać blade pośladki w tropiki, gdzie w każdej chwili mogę zostać porzucona na pastwę losu tubylcom przez moje biuro podróży.Myślałam o tym żeby skorzystać z oferty zakupów grupowych, bo to chyba podwójne zabezpieczenie w razie czego, ale z drugiej strony .. może jestem uprzedzona, ale już widzę oczami wyobraźni pana Waldka z rodziną na tanich wakacjach. Dzieci sobie, on przyjechał wypocząć, a tu pokój za mały, jedzenie nie dobre.. wiadomo kupił taniej to oszczędzają.

źródło:http://demotywatory.pl/uploads/201307/1372668457_ns2ul5_600.jpg


Drugim pomysłem są nasze Polskie góry. We wrześniu mniej turystów, zimno i pada. To mi akurat nie przeszkadza, ale czy nie będę panikować jak to mam w naturze, że jesteśmy sami na szlaku, że zaraz jakiś morderca, albo niedźwiedź morderca stanie na naszej drodze?

Miałam się zmieniać z marudnej ujęczanej baby w uśmiechniętą optymistkę. Jak widać nie idzie mi najlepiej:) No nic idę dalej przeglądać oferty plaż i gór:)

sobota, 17 sierpnia 2013

Klinika

Klinika to moje pierwsze spotkanie z twórczością Sebastiana Fitzeka (nie wiem czy dobrze odmieniam nazwisko). Muszę przyznać, że to bardzo interesujące odkrycie:) Klinika okazała się mocnym thrillerem psychologicznym. Już od pierwszych zdań wiadomo, że nie jest to zwykły kryminał.



Mamy klinikę psychiatryczną, głównego bohatera z zanikiem pamięci i grupę studentów którzy są proszeni przez swojego profesora o przeanalizowanie akt z dziwnych wydarzeń z tej właśnie kliniki. Studenci mają przejść test, czytają akta sprawy napisane jako "wspomnienia" głównego bohatera. Poznają coraz bardziej mroczną, pogmatwaną historię pracowników i podopiecznych psychiatryka, w którym najprawdopodobniej grasuje seryjny morderca. Cała historia robi wrażenie zarówno na nas, jak i na studentach, z którymi jakoby równolegle poznajemy coraz bardziej szokujące wydarzenia.


Sebastian Fitzek

Swoją drogą, tak sympatycznie wyglądający facet, a jego umysł potrafi stworzyć takie mrożące krew w żyłach historie..:)

Mi bardzo podobała się Klinika. Mam zamiar poznać więcej książek tego niemieckiego pisarza. Naprawdę książka ma przyjemnie inny styl od thrillerów z którymi do tej pory miałam przyjemność się zetknąć.

Dla ludzi, którzy lubią dawkę porządnych emocji w niebanalnym stylu - polecam.

Moja ocena: 5/5

środa, 14 sierpnia 2013

Kurier, czyli odbierz sobie paczkę sam


źródło:http://kurier.dobiur.pl/wp-content/uploads/2012/03/kurier.jpg


Ja to mam chyba pecha do dostarczyciela wszelkiego rodzaju przesyłek.

Kupuję dużo i często przez internet, skazana więc jestem na wszelkiego rodzaju dostarczycieli paczek.
O mojej przygodzie z Pocztą Polską pisałam już tutaj: http://myszowataa.blogspot.com/2013/07/poczta-polska.html. Tym razem nie poczta, a kurier zalazł mi za skórę.

Właściwie od dawna mocno denerwuje mnie cała sytuacja z kurierami. Niezależnie od firmy
(oczywiście są lepsze i gorsze, w większości jednak jestem zawiedziona usługami). Mianowicie denerwuje mnie wiecznie powtarzająca się historia, kiedy jestem w pracy - dzwoni telefon:

Kurier: Dzień dobry, jestem właśnie pod pani blokiem, mam paczuszkę, ale pani nie ma.
Ja: No co pan nie powie ( przecież wiem chyba!).
Kurier: I co teraz zrobimy?


I co mamy zrobić? Nie znam planów sąsiada, tzn. czy jest aktualnie w domu, z resztą niezręcznie mi zawracać głowę miłemu, starszemu panu (naprawdę często jest do mnie przesyłka). Kurier mówi, że będzie w takim razie następnego dnia, w godzinach takich jak dzisiaj. Super 13-15 !!!!!!!!! Mam wziąć dzień wolny?! Czy ja jestem jakaś nienormalna, czy przeciętny Kowalski pracuje w godzinach 8 - 16? Czy kurier to usługa tylko dla bezrobotnych i emerytów?

Super, że wybuliłam 25 zł za przesyłkę i muszę teraz po nią jechać sama, do centrali, która jest oddalona od mojego miejsca zamieszkania chyba z 40 km. Naprawdę mnie to cieszy.

Nawet jak zaznaczam w opisie, że proszę o wcześniejszy kontakt kuriera, to wcześniejszy najwyraźniej traktowany jest jako minuta po naciśnięciu domofonu!

Jestem zła..:)

wtorek, 13 sierpnia 2013

Dom Krwi

Uwielbiam Stuarta MacBride. Cała seria (jak dotąd) z sierżantem Loganem McRae bardzo mi się podoba. MacBride moim zdaniem genialnie kreśli klimat miasteczka Aberdeen i tamtejszej policji.
Jest deszczowo, brudno i nieciekawie. Policjanci są różni, kolorowi. Inspektor Steel to moja ulubiona postać. Beka, ciągle poprawia cycki i ma sprośne żarty. Jest jakaś. Wszystkie postacie w książkach MacBride są jakieś i albo pokocha się ten styl, albo będzie się go nienawidzić. Jest dosadnie, opisy zbrodni potrafią być brutalne a policjanci nie są ponaciągani jak ci w CSI:)

źródło:http://ecsmedia.pl/c/dom-krwi-b-iext6736129.jpg


Dom Krwi wciąga od pierwszych stron. Mamy port i kontener z mięsem wśród którego odnaleziono ludzkie szczątki..Łazarz zaczyna ścigać seryjnego mordercę - Rzeźnika. Jest wartko i ciekawie. Dla tych którzy czytali - rozważania na temat życia seksualnego Muppetów - moim zdaniem genialne:)

Książka super jeżeli ktoś lubi kryminalne historie. Jest trochę mięsa, dosłownie i w przenośni, ale moim zdaniem naprawdę warto.

Moja ocena: 5,5/6

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Wielkie Wesele



Czasami lubię obejrzeć sobie babski film. Wybrałam Wielkie Wesele, ze względu na obsadę. Uwielbiam Diane Keaton, Susan Sarandon czy Roberta De Niro.



Opinie o filmie słyszałam różne. Mi się jednak podobał. Naśmiałam się całkiem sporo:) Wiadomo, że film nie różnił się zbytnio od wielu innych produkcji tego typu, był dość przewidywalny, ale chyba właśnie tego oczekiwałam. Idealne odmóżdżenie na niedzielny, letni dzień:)

Jeżeli ktoś ma ochotę na relaks w doborowej obsadzie - polecam:)

niedziela, 11 sierpnia 2013

Nie ma to jak kranówa


Kupiłam ją z 2 powodów. Po pierwsze chodzę do pracy piechotą i nie chciało mi się za każdym razem taszczyć 1,5 litrowej wody mineralnej do pracy. Po drugie lubię ładne rzeczy i na dodatek była promocja na Grouponie więc kupiłam.
Na dodatek butelka jest zaprojektowana przez samego Karima Rashida, którego projektów jestem wielką fanką.

źródło:http://thedesignhome.com/wp-content/uploads/2011/10/inkline-armchair-1.jpg

                                     
źródło:http://static1.bonluxat.com/cmsense/data/uploads/orig/Karim_Rashid_Zontik_Umbrella_Stand_hrn.jpg

\Moja butelka jest w wersji  brudnego różu. Taką butelkę można kupić za 49,90 .Są dostępne
w różnych kolorach i pojemnościach.

Moje wrażenia? Mam już jakiś czas tą butelkę i spełnia swoje zadanie. To znaczy nie taszczę mineralki do roboty J Wykonanie? Trochę się rozczarowałam wykonaniem samej butelki.  Ścianki są cienkie
 i po pewnym czasie na butelce widać nieestetyczne wgniecenia. Dodatkowym minusem są bardzo drogie filtry – koszt jednego to 29,90 zł, jednak jak zapewnia producent ma on starczyć na 150 litrów wody (300 butelek). Osobiście jeżeli koszt butelki i filtrów byłby mniejszy mogłabym ją z czystym sumieniem polecić jako funkcjonalny gadżet. Na razie sama się zastanawiam czy kupię nowy filtr
i będę jej dalej używać.






piątek, 9 sierpnia 2013

Zamiast Ciebie Sofie Sarenbrandt


źródło:http://ecsmedia.pl/c/zamiast-ciebie-b-iext12195822.jpg

Zamiast Ciebie to kontynuacja debiutanckiej powieści Sofie – 36 Tydzień. Poprzednią książkę przeczytałam już jakiś czas temu i podobała mi się średnio. Od takie czytadło, łatwe i przyjemne, kryminalne, no i w moich ulubionych skandynawskich klimatach. Jednak nic specjalnego.


Dzisiaj skończyłam drugą część – Zamiast Ciebie. Wydaje mi się, że ta część jest o dziwo lepsza. Akcja jest bardziej wartka, zagmatwana i ciekawsza. Nie wszystko jest oczywiste i sztampowe jak
w poprzedniej książce.
Zamiast Ciebie to kontynuacja po 16 latach historii z poprzedniej części. Poprzednie śledztwo zamknięto, jednak pewna młoda dziewczyna wyrusza do Brantevik aby wyjaśnić rodzinne sekrety. Podaje się przy tym za dziennikarkę. Historia się komplikuje  i robi się ciekawie. 

W 36 Tygodniu została przedstawiona dramatyczna opowieść o kobiecie w ciąży, która znika. Jak się okazuje została ona uprowadzona. Cała historia może mrozić krew w żyłach. Zamiast Ciebie w bardzo ciekawy sposób rozwija tą opowieść i pokazuje z innej strony. Pojawiają się też nowe, intrygujące wątki.

Myślę że obie powieści Sofie Sarenbrandt to babskie czytadła. Nie są to hity z Czarnej Serii, ale jak komuś wpadną w ręce, myślę, że warto przeczytać.


Moja ocena: 3,5/5

czwartek, 8 sierpnia 2013

Pesto di Gdynia

Wczoraj wybraliśmy się na obiadokolację do Gdyńskiego Pesto w Alei Topolowej. Ucieszyłam się na myśl o mojej ulubionej włoskiej kuchni, po opiniach w internecie też stwierdziłam, że powinno być miło:)

źródło:http://s-trojmiasto.pl/zdj/obiekty/logo/2/538161.jpg
Zajęliśmy miejsce w ogródku, większość stolików była zajęta. Przyjemnie, ciepło, fajnie - czekaliśmy aż kelnerka w ogóle do nas podejdzie 15 minut! W końcu wnerwiona już nieźle sama ją poprosiłam - odpowiedź "jeszcze chwileczkę". Naprawdę miałam ochotę wstać i wyjść. Nie było takiego ruchu żebym musiała tyle czekać aż ktoś zapyta co w ogóle chcę zjeść! Na szczęście samo oczekiwanie na danie nie było takie długie - ok. 10 min.Większego pecha miała pani przy stoliku obok,  której kelner zapomniał przynieść zamówienia i mimo, że zamawiała przed nami dostała danie 10 minut później... (po tym jak się przypomniała).

źródło: http://galeria.trojmiasto.pl/org/1136716_Restauracja-Pesto.jpg
Jedzenie?
Zamówiliśmy pizze. Dwie różne. Mi smakowało. Pizza była na cienkim spodzie, miała niewiele składników, nie uginała się:) Nie było nałożone kilogram sera:) Ja jadłam pizze z salami - 19 zł. Moim zdaniem cena jak najbardziej adekwatna do jakości. Mój M. zamówił pizze z kurczakiem i ze szpinakiem - też 19 zł. Mi smakowała, on marudził, że za mało słona i że kurczak był w niewygodnych, za dużych kawałkach.

Oczywiście nie zrobiłam foty jedzenia:) Jakoś dalej mi głupio :P Za dużo ludzi:)

Generalnie polecam knajpę na letnie jedzenie - mają dobre ceny, obsługa raczej marna, ale kto by się tym przejmował jak jest 30 stopni, lato i pięknie w koło:)


środa, 7 sierpnia 2013

LUTHER

Kiedy wracam zmęczona z pracy i wieczorem chcę się zresetować najczęściej mam ochotę na serial. Oglądam ich dużo, przyznaję się bez bicia.
Luther
Ostatnio znalazłam coś ciekawego - serial Luther. Ma już 3 sezony, na które w sumie składa się 14 odcinków. Jest to jeden z moich ulubionych gatunków - serial kryminalny. Tytułowy John Luther to policjant, z wieloma moralnymi rozterkami. Oczywiście jest on na wskroś dobrym gościem, ale miewa też napady furii. Do tego jest pracoholikiem i nie układa mu się
z żoną. Byłą żoną. Ale więcej nie zamierzam zdradzać, może ktoś będzie chciał sam się przekonać:) Powiem tylko, że mimo mojego kiepskiego opisu serial nie jest przewidywalny :)
Mnie osobiście najbardziej przypadł do gustu ciekawy wątek znajomości Luthera i Alice.
A samą Alice to już w ogóle uwielbiam:) Lubie takie pokręcone bohaterki:)
źródło:http://images5.fanpop.com/image/photos/30600000/Alice-Morgan-3-luther-bbc-30683073-1024-768.jpg
Idris Elba, wcielający się w głównego bohatera przypadnie do gustu zarówno żeńskiej, jak i męskiej części publiczności. Jest porostu nietuzinkowy, niejednowymiarowy. Potrafi wpaść w furię, ale potrafi mieć też głębokie przemyślenia.
Obrazek
Na letnie wieczory przy winku - polecam:)
Luther (2010)
gatunek: dramat, kryminał

wtorek, 6 sierpnia 2013

Letnie czytelnictwo

Czytam kiedy tylko mogę. Oczywiście na nadmiar czasu na czytanie nie narzekam, chociaż ostatnio nadrabiam ze względu na skomplikowaną sytuację zawodową...
Ostatnio mam luzy w pracy - zdarza mi się czytać:) Tak więc ostatnio udało mi się nadrobić kilka zaległości książkowych. Trafił mi się jeden hit i kit:)
Zacznę może od hitu:
Obrazek
Zachęcona opiniami sięgnęłam po książkę S.J. Bolton "Karuzela Samobójczyń". Niestety pierwszej powieści tej autorki nigdzie nie dostałam.Na szczęście, pomimo łączącej obie książki głównej bohaterki Lacey Flint, spokojnie można sięgnąć po Karuzelę, nie znając poprzedniej części (oczywiście jak tylko ją dopadnę to przeczytam na pewno).
Akcja dzieje się w Cambridge, Lacey dostaje zlecenie aby się tam przeprowadzić pod przykrywką studentki i obadać jak się sprawy mają, bo w miasteczku studenckim dziwnym zbiegiem okoliczności mają miejsce samobójstwa. I to nie byle jakie, młode kobiety w dość wyszukany sposób ( każda w inny) odbierają sobie życie.
Lacey nie dostaje zbyt wielu informacji, wręcz dostaje polecenie by zbytnio się nie wychylać i grać swoją postać - młodej, depresyjnej studentki.
Jako, że Lacey nie jest w stanie panować nad swym instynktem policjantki, nic nie robi sobie z zaleceń i wpada w wir własnego dochodzenia. Zaczyna łączyć puzle i do wielu ciekawych spostrzeżeń dochodzi.
Książka mnie wciągnęła, jest napisana ciekawie, akcja jest wartka i zmusza do kombinowania. Podejrzenia padają na wiele osób, a my do końca nie wiemy nawet o co tak na prawdę chodzi. Bardzo mi się podobała fabuła i polubiłam Lacey, która jest tak naprawdę zwyczajną dziewczyną:)
Mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się znaleźć pierwszą książkę pani Bolton - "Ulubione rzeczy".

Moja ocena: 4/5

A teraz kit:
Obrazek


HP to główny bohater, który nie bardzo ma pomysł na swoje życie. Nie ma pracy, siedział
w więzieniu i w zasadzie jest mu z tym dobrze. Uwielbia poklask i łatwo jest go zmanipulować.Jadąc po raz kolejny na gapę metrem znajduje komórkę. Ucieszony, że będzie miał trochę kasy na żarcie i trawę sięga po nią.. i tu zaczyna się cała historia.
Nie chcę zdradzać za wiele, ale jak sam tytuł książki wskazuje HP zostaje włączony do gry..
Jest to bardzo ciekawy pomysł, moim zdaniem nie do końca wykorzystany. Coś z klimatu Big Brothera:) Książka nie jest zła, ale myślę, że z tematu tajemniczej gry można było zrobić jeszcze lepszą historię. Dla mnie postacie zarówno HP, jak i jego siostry są strasznie sztampowe, jednowymiarowe. Historie ich przeszłości, które kreśli autor są dla mnie płytkie
i trącą banałem.
Myślę, że motyw z którego można było zrobić naprawdę super książkę pozostał mdły
i nijaki. Ale to tylko moje zdanie:)

Moja ocena: 3/5

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Hamburger w Śródmieściu

Ostatnio w Gdyni otworzyło się sporo nowych knajp. Co cieszy. Dzisiaj skuszona zachwalaniami znajomych ruszyłam na hamburgera do Śródmieścia (Gdynia,  ul. Mściwoja 9).


Bardzo podoba mi się styl, szczególnie ogródek na zewnątrz, klimatem przypomina mi warszawskie knajpy. Niestety w środku jest bardzo mało miejsca i nie ma klimatyzacji. Po dłuższej chwili udało nam się jednak znaleźć wolny stolik na dworze.

Przyznam, że nie spodziewałam się takich cen za hamburgera z frytkami - klasyczny 21 zł...jak dla mnie to sporo za hamburgera podawanego w koszyczku na papierze. Ale nie to jest największym minusem tego miejsca. Najbardziej wkurzył mnie czas oczekiwania na potrawę! Miejsce nie jest duże, nie ma wiele stolików, ile można robić hamburgera? W poniedziałek, w godzinach wieczornych na nasze jedzenie czekaliśmy 45 min [sic!].

źródło:http://bi.gazeta.pl/im/a0/11/d6/z14029216Q.jpg
Niestety nie zrobiłam swojego zdjęcia, bo było mnóstwo ludzi i było mi po prostu głupio strzelać foty jedzenia:)

Samo jedzenie jest ok, jak dla mnie hamburger za mało doprawiony. Czy wart swojej ceny? Nie jestem Magdą Gessler, nie mnie oceniać. Dla mnie miejsce z potencjałem, ale nie wiem czy wrócę tam w najbliższym czasie... 

niedziela, 4 sierpnia 2013

Iluzja

Wczoraj poza wycieczką do Bytowa wybraliśmy się spontanicznie do kina. Zachęcona opinią na jednym z blogów wybrałam film Iluzja. Nie zawiodłam się.
Film opowiada o 4 iluzjonistach, którzy bawią się w Robin Hooda. Podczas swoich występów robią tricki, dzięki którym min. okradają banki. Z tego powodu zaczynają ich śledzić agenci FBI.
Film trzyma w napięciu, jest ciekawy i zabawny. Tylko zakończenie okazało się rozczarowaniem.
Najśmieszniejsze dla mnie było to, że jeden z głównych bohaterów -  Jack Wilder ( Dave Franco) moim zdaniem jest bardzo podobny do Kamila Bednarka.


Sami porównajcie:


Dave Franco


Kamil Bednarek


A może to tylko moje wrażenieJ

Letnie wycieczki - Bytów

Zmartwiona brakiem planów na weekend i piękną pogodą za oknem wyciągnęłam wczoraj mojego małżonka do Bytowa. Chciałam zobaczyć zamek J Bo ja lubię zamki.


No to pojechaliśmy. Sam Bytów rozczarował mnie od początku. Po pierwsze płatne parkowanie, nawet w soboty – do 13. Czy to jest Sopot ja się pytam? Po drugie absolutny brak jakiejkolwiek jadłodajni na „rynku”.  Poza miejscami gdzie można było zjeść lody, nie znalazłam żadnej knajpy.

Ponieważ byliśmy bardzo głodni po 2 godzinnej podróży autem ( korki Żukowo… kocham ronda) rozczarowani rynkiem udaliśmy się od razu na zamek. Na szczęście sam zamek mnie nie rozczarował. 
Ale po kolei.

 Poszliśmy coś zjeść do  restauracji zamkowej. Oboje pierogi z mięsem ( mieli słaby wybór dań). Pani kelnerka pomimo słabego raczej ruchu zapomniała podać mi cytrynę do „wody z cytryną” [sic!].  Same pierogi smakowały jak kupne. Generalnie nie koniecznie polecam. Chociaż walory estetyczne – piękne otoczenie zamku było super.


foto: myszowataa

Zabraliśmy się za zwiedzanie. Bilet – 9 zł.
Zamek nie jest zbyt duży i zwiedzania jest na ok.30 minut, przynajmniej w naszym tempie :)

foto: myszowataa

foto: myszowataa

Zamek budowano od 1390 roku , a główne roboty budowlane przypadły na lata 1398 -1405. Ale nie będę tu opisywać historii. Wszystko o zamku można przeczytać na bardzo fajnie zrobionej stronie internetowej.

Co do Bytowa to kolejną rzeczą, która rzuciła mi się w oczy to Gotycka Wieża Pokościelna ( bardzo ładna z resztą ),  przed którą stoi blok mieszkalny. Po prostu mnie zamurowało. Nie wiem kto miał taką fantazję, ale wygląda to dziwacznie…Nie zrobiłam zdjęcia, ale w internecie znalazłam coś takiego, niestety blok stoii po drugiej stronie, ale to też nie wygląda fajnie).



Nasze zwiedzanie Bytowa nie było zbyt długie, ale ogólnie był to fajnie spędzony dzień. Zamek warto zobaczyć, polecam :)


piątek, 2 sierpnia 2013

Przebiegłe pokojówki



Serial Devious Maids zaczęłam oglądać bo wiedziałam ,że producentką jest Eva Longoria. Mam do niej sentyment z Gotowych na Wszystko i liczyłam na dobrą, babską rozrywkę.

Poznajemy 4 pokojówki latynoskiego pochodzenia pracujące u bogaczy w Beverly Hills. Każda z nich jest zupełnie inna ( i tu moim zdaniem powiało schematem..). Rosie Falta (Dania Ramirez) to strasznie infantylna kobieta, która przyjechała do Stanów do pracy i jej największym marzeniem jest aby ściągnąć do siebie swojego syna. Marisol Duarte (Ana Ortiz) podejmuje się pracy w jednym z domów aby odkryć tajemnicę zabitej niedawno służącej, o której morderstwo jest oskarżony jej syn. Carmen Luna (Roselyn Sánchez) to kobieta samodzielna, marząca o karierze wokalistki, najmuje się do pracy w domu popularnego producenta muzycznego. I ostatnia z nich Zoila Diaz (Judy Reyes) , która razem z córką pracuje w domu ekscentrycznej, oderwanej od świata, ale przesympatycznej Genevieve Delatour. Sama Zoila jest stateczną kobietą, po przejściach, która z własnego doświadczenia wie, że bogaci panowie nie żenią się z pokojówkami.




Serial jest dość infantylny i przewidywalny, dlatego jestem zszokowana jego wysoką oceną na Filmwebie
Postacie są schematyczne, nie mają w sobie nic oryginalnego, a ich perypetie są tak sztuczne, że aż mnie momentami drażnią.Są oczywiście sekrety bogaczy, romans z pracodawcą i nieudane małżeństwa. Nuda.
Ale oglądam, dla odmóżdżenia przy obiedzie, albo do prasowania...

Moją ulubioną bohaterką jest wspomniana już na początku Genevieve Delatour.



Super postać, przerysowana do granic możliwości, oderwana od świata pańcia, która ma dobre serce. Dla niej nie liczą się konwenanse, przyjaźni się ze swoją pokojówką, i nie ma nic przeciwko aby jej syn związał się z córką służącej, wszak najważniejsza jest miłość.

Moja opinia o serialu? Z nudów można obejrzeć:)


czwartek, 1 sierpnia 2013

Czytadła na letnie wieczory

Lubię dreszczyk emocji, dlatego najbardziej lubię thrillery. Czy to książki, seriale czy filmy. Niedawno wpadła mi jednak w ręce książka obyczajowa. Zaintrygowana tytułem postanowiłam ją przeczytać. I nie żałuję.
Kobiety z Czerwonych Bagien Grażyny Jeromin-Gałuszki to ciepła opowieść o rodzie kobiet. Na czerwonych bagnach stoi ich niepozorny dom gdzie łączą się losy kilku pokoleń. Nigdy żaden mężczyzna nie zabawił tam na długo, jednak wielu z nich namieszało w historii tej rodziny.
Ten istny babiniec nie był oszczędzany przez los, jednak w kobietach moc i nigdy się nie ugięły pod przeciwnościami. Babcia Roza ze swymi trafnymi życiowymi uwagami i spostrzeżeniami podbiła moje serce. Polecam Kobiety z Czerwonych Bagien jako książkę na miły letni czy jesienny wieczór. Nie jest to może strasznie górnolotna literatura, ale ja czytam dla przyjemności i dla oderwania od rzeczywistości, a ta książka spełnia w pełni te warunki. Dlatego polecam:)
Moja ocena: 4/5
Zachęcona Kobietami sięgnęłam po kolejną książkę tej autorki – jej pierwszą powieść: Złote Nietoperze. Jest to historia dwóch kobiet, zupełnie od siebie różnych których losy splatają się zupełnie przypadkowo. Łączy je śmierć jednego człowieka, którego kochały – męża Lory
i przyjaciela Matyldy. Kobiety zmuszone są zamieszkać na pewien czas pod jednym dachem
i tutaj poznajemy ich historie i charaktery.
Tylko ta fatalna, kiczowata okładka...
Jak na debiutancką książkę, moim zdaniem jest naprawdę dobrze. Czyta się szybko i przyjemnie. Nie ma długawych fragmentów. Mnie jednak nie porwała tak, jak Kobiety z Czerwonych Bagien. Jednak na pewno jeszcze sięgnę po książkę pani Gałuszki, jako przerywnik w mrocznych historiach morderstw i przemocy.
Pełny opis książki znajdziecie tutaj: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/34521/zlote-nietoperze
Moja ocena: 3/5