Foch na Chodakowską...mi się nie udziela. Nie przeszkadza mi jej "Celebryctwo". Jestem zazdrosna, a nie zawistna:) Bo jak tu bestii nie zazdrościć pięknie umięśnionego brzucha, czy faktu że zarabia kupę kasy na swojej pasji. Pewnie, że też bym tak chciała. Ale potrafię się do tego przyznać i nie mam z tym problemu.
Nie jestem też jej psychofanką:) Nie ćwiczę skalpeli czy innych jej programów, bo mnie nudzą. Mogę to powiedzieć z czystą odpowiedzialnością, bo przyznaję - próbowałam ich:) Mam też pewne wątpliwości, czy te treningi są naprawdę takie super dla wszystkich - np. dla dziewczyn z dużą nadwagą, które nigdy nie ćwiczyły i rzucają się na te programy bez opamiętania, bo chcą być super i mieć takie spektakularne wyniki jak na fanpageu Ewki.. Moim zdaniem nie jest zdrowo skakać z dużym "obciążeniem", a w zestawach Ewy jest wiele podskoków, wyskoków i dla mnie jest to męczące:)
Tak więc nie ćwiczę, ale skusiłam się na nowość - jej dziennik fitness. Mam nadzieję, że pomorze mi przy moim nowym wyzwaniu, o którym pisałam w poprzednim poście. Mam nadzieję, że jak odbiorę ten kalendarz to nadal będę ją lubić:)
 |
źródło:http://www.ewachodakowskapisze.pl/images/stories/virtuemart/product/rok-z-ewa-okladka-300x400.jpg
|
Moim zdaniem pomysł jest dobry, pytanie jaka jest zawartość, bo kupiłam w ciemno:)
ja nie znoszę ćwiczyć w domu, ale kobietę podziwiam :))
OdpowiedzUsuń